Co może mieszkać w... kocie?

Co może mieszkać w... kocie?

Koty to typowe drapieżniki, a to sprawia, że są szczególnie narażone na ataki rozmaitych pasożytów wewnętrznych zasiedlających ich przewody pokarmowe, ale nie tylko. Do najczęściej występujących należą różne „robaki”. Ich listę otwierają glisty, z glistą kocią na czele. Często występują również tasiemce, tęgoryjce oraz pasożytnicze pierwotniaki – lamblie i kokcydia.

Groźne również dla nas

Pasożytów wewnętrznych kotów nie wolno ignorować ponieważ stanowią one realne zagrożenie zarówno dla zdrowia pupila, jak i... nas samych. Niektóre z nich mogą rozwijać się również w organizmie człowieka. Przykładem są wspomniane już glisty kocie wywołujące u ludzi chorobę zwaną toksokarozą. Najbardziej narażone są na nią małe dzieci, u których nie rozwinął się jeszcze nawyk zachowania higieny (unikają mycia rąk, wkładają palce do ust itp.). U ludzi toksokaroza może mieć zróżnicowany przebieg i dawać groźne powikłania, np. na tle neurologicznym.

„Ale mój kot nie wychodzi...”

Wielu opiekunów niewychodzących kotów, które praktycznie nie opuszczają zamkniętych pomieszczeń uważa, że taki tryb życia w pełni chroni ich pupili przed „złapaniem” pasożytów. Niestety, nic bardziej mylnego. Co prawda koty „domowe” (w pełnym znaczeniu tego słowa) są narażone na zetknięcie z jajami czy innymi formami pasożytów w nieporównanie mniejszym stopniu niż ich wolnożyjący pobratymcy, niemniej jest to możliwe. Niektóre pasożyty (np. jaja glist) występują w otaczającym nas środowisku wręcz powszechnie – badania wykazały, że aż roi się od nich w piaskownicach, parkach, na trawnikach, a nawet na chodnikach. Mogą więc trafić bezpośrednio do domu przyniesione np. na butach domowników, torbach ze sprawunkami, czy na łapach wychodzącego na spacer psa. Tak więc nawet typowo „kanapowy” kot ma niejedną okazję do zetknięcia z groźnymi „pasażerami na gapę”.

Lepiej zapobiegać...

Jak zatem ustrzec naszego pupila i nas samych przed glistami, tasiemcami i innymi pasożytami wewnętrznymi? Zdecydowanie najlepszym rozwiązaniem jest zapobieganie problemowi poprzez regularne podawanie kotu odpowiednio dobranych preparatów zwanych potocznie „środkami odrobaczającymi”. Preparaty takie, najczęściej w formie tabletek lub kropli są dostępne w lecznicach weterynaryjnych. Niektóre z nich można nabyć również w sklepach zoologicznych. Zalecana częstotliwość ich podawania określona przez producenta wynosi zwykle 2-4 razy do roku (czyli co 3-6 miesięcy) i zależy również od trybu życia pupila (koty wychodzące, a także mające regularną styczność z innymi kotami, np. podczas kocich wystaw najlepiej odrobaczać częściej). Pamiętajmy również, że jeśli zamierzamy samodzielnie podać preparat pupilowi należy ściśle przestrzegać zaleceń i przeciwwskazań podanych w jego instrukcji stosowania.

Niezależnie od regularnie przeprowadzanych zabiegów odrobaczania jeśli zauważymy, że nasz kot ma dolegliwości trawienne, takie jak częste wymioty, rozregulowany apetyt, jest wychudzony, osłabiony i nerwowy, albo dręczy go przewlekły kaszel należy udać się z nim do lekarza weterynarii. Takie objawy mogą bowiem świadczyć o obecności pasożytów i konieczności podjęcia dodatkowego, specjalistycznego leczenia.